Późnym wieczorem wybucha wiadomość: mam zostać nominowana do nagrody! Eksplozja jest raczej z tych mało spektakularnych – zamiast fajerwerków niewielki obłoczek dymu – bo po latach kolekcjonowania porażek, coraz trudniej zapalić przegnity i nadwątlony lont. Poza tym nie bardzo kojarzę, czym jest wspomniane wyróżnienie, ale podoba mi się nazwa, która nawiązuje do twórczości ulubionego pisarza…
Droga Pisma
Donacie Kartka ryżowego papieru. Pędzel zanurzony w czarce z atramentem. Ćwiczenie uważności. Medytacja. Spotykamy się w zaprzyjaźnionym studio na warsztatach z japońskiej sztuki kaligrafii. Spodziewałam się piór o precyzyjnie przyciętych stalówkach i tabliczek wielkości kartki zeszytu, tymczasem zaczynamy pracę z rozmachem, używając pędzelków o średnicy – na oko – dwóch cali. Rysujemy linie. Z lewej…
Jingle
Hani i Małgosi „Dzisiaj rano otworzyłem okiennice i od razu siknęło do pokoju słońce. Z daleka dolatywały dźwięki radia z zawsze tym samym programem niedzielnym. Od chwili naszego przyjazdu, budzimy się w każdą niedzielę przy dźwiękach 2-ej rapsodii Liszta, Tristesse Chopina i Bolero Ravela. Te trzy melodie są cząstką niedzielnego poranku. I choć śmiejemy się…
Śnieg
teraz spowiło czarne, w tym czarnym: kropkikreski, drobny śnieg. czas? czas zbiegł sięw kieszeni świstek – losowa przepowiednia:będziesz już tylko jeździć tramwajembędziesz już tylko czekać, wypatrywać czaić sięidzie coraz gorzej, przepowiedziano –przyczaiłam się; z czarnego wyrosło miastoz miasta: ogrom historii marnych, w jednej z nich– pstryk, czekanie w jednej z nich wypatrzysz śnieg * …
Ultramaryna
W Supraślu burza. Śnieżna. Wyłączono prąd i poeta nie mógł się pojawić. W prostokątach ciekłokrystalicznych okien. Przez które wyglądano w Chicago, Nowym Jorku, Filadelfii, Piotrkowie Trybunalskim, Wejherowie i kilku innych miejscach. Na mapie. Gdzieś tam, na drugim końcu łącza, był późny wieczór, dudniący wiatr i gałęzie uginające się pod śniegiem. I autor nagradzanych książek. Oraz…
Keep dying
Między nas wchodzą umarli. I my wyobrażamy sobie że nie zapomnieli o nas. Mówimy: oho wrócili przygnała ich tęsknota. Oni tymczasem wchodzą między nas jak między drzewa.* Kilka dni po tym jak umarła, przyśniła mi się. Miała na sobie zieloną sukienkę, którą wybierałyśmy razem, i lewitowała za oknem. Pomniejszona. Pacynka na żyłkach wiatru. Jak tam…
Lejtmotyw
Ostatni dzień starego roku. Wielki czarny kot na płocie. Zastyga bez ruchu kiedy robię mu zdjęcie. Czujny. Ale nie ucieka, kiedy próbuję go przegonić. Od kilku dni terroryzuje wykastrowanego Cecyla, który – jak tłumaczył kiedyś lekarz weterynarii – nie wie o tym, że został eunuchem i uparcie znaczy terytorium. Bez skutku. Musi więc stawać do…
Przeźrocza
Za dwa dni ma spaść śnieg. Prognozy pogody zastępują doniesienia o śmierci. I bankructwie. Na krótko. To miła odmiana. Martwić się o linie energetyczne i nieprzejezdne drogi. Zamiast liczyć trupy w szpitalach. I oglądać szyldy z napisem: zamknięte do odwołania. Z nagłymi atakami zimy ludzkość potrafi sobie poradzić. To kataklizm na miarę naszych możliwości….
American pastoral
Kiedy pęknięcia w suficie zamieniają się w mapy, to znak, by wybrać się w podróż. Nie musi być długa. Wystarczy jedno popołudnie. Kilka godzin. Byle dalej od kanapy i krzesła. Kokonu pościeli. Biurka. I stołu. Oplutych chodników. Zwichniętych neonów. Sąsiada grabiącego liście. Wąskiego, ciemnego korytarza. W którym mijają pandemiczne tygodnie. Bez początku i końca. Bez…
B jak Batory [rozmowa]
„Batory” to był piękny statek. Mówili o nim, że jest przystojny. Tam był oddech świata. Nawet zapach był światowy. Zapach amerykańskich papierosów, pomarańczy i dobrej zachodniej wody po goleniu – wspominają rozmówcy Barbary Caillot i Aleksandry Karkowskiej. Autorki Oficyny Wydawniczej Oryginały postanowiły odszukać pasażerów legendarnego transatlantyku i z zakamarków pamięci (oraz szuflad) wydobyć wspomnienia z…