stany wewnętrzne

Menu
  • TEKST
  • FOTOGRAFIA
  • O AUTORCE
Menu

Dream Team

Posted on November 9, 2020November 9, 2020 by Weronika Kwiatkowska

3 listopada miał się skończyć świat. Po raz kolejny tego roku. Połowa pogrążonej w mrokach pandemii Ameryki zaciskała pięści w geście solidarności z urzędującym prezydentem, reszta zaciskała zęby ze złości, śledząc pierwsze wyniki napływające ze sztabów wyborczych. To nie dzieje się naprawdę – mamrotałam pod nosem, gapiąc się w ekran telewizora. Kolejne kawałki układanki zmieniały kolor na czerwony. Chcąc poprawić sobie humor, przeprowadziłam eksperyment z kotem. Do dwóch miseczek podpisanych odpowiednio: Trump / Biden włożyłam jedzenie i pozwoliłam, by zwierzę wylosowało zwycięzcę. Wychowany w domu demokratów kot bez wahania wybrał miskę stojącą z lewej strony. To dało mi nadzieję. Ale na krótko. Kiedy kładłam się spać, Trump triumfował. Roniąc łzy do poduszki poprosiłam, by obudzić mnie dopiero wtedy, gdy światło wygra z ostrym cieniem mgły. I zapanuje normalność. Do tego czasu – jak pisała Julia Szychowiak – zwracam honor i (przybraną) Ojczyznę.

Nazajutrz sytuacja wyglądała odrobinę lepiej. Pojawiła się nadzieja. Że nie wszystko stracone. Środa i czwartek upłynęły na nerwowym sprawdzaniu w telefonie, czy są już głosy z Pensylwanii i jak trzyma się Georgia. W piątek wyjechaliśmy za miasto uspokoić skołatane nerwy. Nagle wróciło lato. 26 stopni Celsjusza. Płonące drzewa. Bukoliczny pejzaż domków z wypielęgnowanymi ogródkami. A przed każdym tabliczka z napisem: TRUMP 2020.

W sobotni poranek spacerowaliśmy po włościach Vassar College w Poughkeepsie, kiedy nagle usłyszeliśmy głośny pisk. Grupka studentów podskakiwała i wznosiła dzikie okrzyki. Przejeżdżające samochody zaczęły trąbić. Siedzący w stróżówce mężczyzna na zmianę wygrażał pięścią i składał ręce do modlitwy. Sprawdziliśmy wiadomości: 46 prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Joe Biden!

Manhattan zareagował natychmiast. Zaprzyjaźnieni właściciele sieci Pierogi Boys donosili: „Ludzie na balkonach, w oknach, na ulicach. Tańczą, wiwatują, uderzają łyżkami w garnki, machają flagami. Szaleństwo!” Znajoma, która wybrała się w góry, by – jak napisała – zrzucić stres i wywietrzyć głowę, dowiedziała się o wygranej Bidena na szlaku. „Byliśmy we trójkę. Koleżanka, bardzo przewidująca, zabrała ze sobą małą piersiówkę. Kiedy zadzwonił telefon, byliśmy akurat na pięknej skalnej łące i tam spełniliśmy toast. Osoby, które mijaliśmy w drodze powrotnej, uśmiechały się szeroko i pozdrawiały z daleka” – opowiadała Ewa Dżurak.

„Nie zdążyłam wypić porannej herbaty, gdy mój mąż Steve zaczął krzyczeć, że Biden wygrał” – raportowała z Bostonu Ewa Hryniewicz-Yarbrough. „Nasi najbliżsi sąsiedzi wylegli na ulicę obwieszczając światu swoją radość. Byli tak szczęśliwi, że zostawili nam pod drzwiami butelkę szampana! W miasteczku słychać było klaksony, a wieczorem tu i ówdzie zapłonęły fajerwerki. Atmosfera jak po wygranym meczu futbolu. Córka z mężem byli pod bostońskim State House, gdzie zgromadziły się tłumy. Oprócz niewielkiej grupki popleczników Trumpa większość celebrowała zwycięstwo Bidena i Harris. We wschodniej części Bostonu, zamieszkanej przez latynoskich emigrantów, odezwały się dzwony w kilku kościołach” – relacjonowała. „Kiedy oglądaliśmy pierwsze po ogłoszeniu wyników wystąpienie Kamali Harris i Joe Bidena, poczułam wielkie wzruszenie. To, w jaki sposób mówili, a także ranga poruszanych tematów: feminizm, zmiana klimatu, poszanowanie nauki, powołanie grupy ekspertów do walki z pandemią – sprawiło, że znowu uwierzyłam w ten kraj. Słuchając ich dwojga poczułam ogromną ulgę, że już więcej nie będę musiała się wstydzić, kiedy przemawiają najważniejsze osoby w państwie” – podsumowała autorka esejów i tłumaczka.

W podobnym tonie pisał Bartek Remisko, niezależny producent kultury. „Czuję wielką radość, bo do końca było wiele niepewności. Ameryka, podobnie jak Polska, jest bardzo podzielona. Pokazały to wyniki wyborów, ale też przebieg kampanii. Stany Zjednoczone są w kryzysie. Widać, jak ogromne spustoszenie uczyniło podejście kapitalistyczne, w którym najwyżej ceni się profit, a także uwielbienie Ameryki dla skrajnego indywidualizmu. W starciu z COVID-19 ta mieszanka okazała się zabójcza”. I dodawał: „To, co się dzieje, to nie tylko wina Donalda Trumpa. On jest skutkiem, a nie przyczyną. Z kolei Biden i Harris to prawdziwy dream team, który daje ludziom nadzieję. Mam nadzieję, że nie okaże się płonna”.

Remisko, absolwent lingwistyki stosowanej UW, podczas tegorocznych wyborów pracował jako translator z ramienia miasta Nowy Jork. „Tłumaczyliśmy w ponad 50 komisjach obwodowych, poza chińskim i hiszpańskim oferowanym przez Board of Elections, było dostępnych kilkanaście innych języków, takich jak francuski, włoski, rosyjski, ale też jidysz, arabski, bengalski czy urdu. Niesamowicie budujące doświadczenie móc na własne oczy zobaczyć, jak Amerykanie szczerze wierzą w proces powszechnych i demokratycznych wyborów” – ekscytował się. „Nawet jeśli lokale wyborcze mogą czasem zaskakiwać zgrzebnością, a sam proces wydawać się dość skomplikowany – to jednak czuć było wielkie oddanie pracowników komisji, z których każdy czuł wagę i sens wykonywanej pracy”. I puentował: „ Ameryka wybrała nadzieję i humanizm. To ogromnie ważne, szczególnie w czasach pandemii. Cieszę się, że dzięki takim politykom, jak Bernie Sanders i Elizabeth Warren, Partia Demokratyczna jest teraz mniej na prawo i bliżej problemów tzw. zwykłych ludzi”.

Aldona Woroniecka, mieszkająca od 23 lat w Dolinie Krzemowej, nigdy wcześniej nie doświadczyła takiej polaryzacji postaw oraz skrajnych emocji przed wyborami. „Od wtorku do soboty prowadziłam gorącą polemikę na czacie z polskimi przyjaciółmi mieszkającymi w USA. Większość Polonii popiera Trumpa. Czasami ostro iskrzyło. Mam jednak nadzieję, że pomimo różnic udało nam się nie zaprzepaścić dobrych relacji” – donosiła z zachodniego wybrzeża.

„Kilka miesięcy przed wyborami zapisałam się do demokratów, żeby móc zagłosować wysyłając pakiet wyborczy pocztą. Od wtorku siedziałam wbita w fotel, śledząc doniesienia CNN. Dla relaksu jeździłam na długie wycieczki rowerowe; szczęśliwie w Kalifornii nadal mamy piękną, słoneczną pogodę. Wygraną Bidena świętowaliśmy małym piknikiem z przyjaciółmi nad oceanem. Na plażę wyległy całe rodziny. Oczywiście wszyscy w maseczkach i przy zachowaniu przepisowej odległości. Czuć było radość i nadzieję na zmianę” – pisała.

Podzieliła się też anegdotą: „Od 1999 roku pracuję na Uniwersytecie Stanforda w Graduate School of Business jako Senior Web Developer, a mąż jest dyrektorem laboratorium chemicznego w firmie farmaceutycznej. Na uniwersytecie w tygodniu wyborczym poinformowano nas, że można przełożyć spotkania biznesowe na tydzień po wyborach i wziąć dni wolne. Sama skasowałam kilka takich spotkań, gdyż obawiałam się, że będą mało produktywne. Nastroje przedwyborcze były zbyt gorące!” – żartowała Woroniecka.

We wszystkich rozmowach dominowały dwie emocje: radość i nadzieja „Mam nadzieję, że Biden przywróci demokratyczne rządy w USA, które za Trumpa zmierzały w kierunku autokracji i dyktatury” – napisał Adam Hollanek, bankowiec z New Jersey. „Kandydat demokratów to przedstawiciel starego pokolenia politycznych dżentelmenów, dla których demokracja jest świętością, a trójpodział władzy jest niepodważalnym fundamentem państwowości. Jest człowiekiem, który traktuje posadę rządową jako posługę narodowi, a nie sposób na zaspokajanie swojego ego i żądzy władzy. A przede wszystkim stanowi pomost do nowoczesnego świata, gdzie jednostka nie jest statystycznym numerem tylko człowiekiem z krwi i kości, gdzie biały, czarnoskóry czy homoseksualny człowiek jest naturalną częścią społeczeństwa, a nie wyrzucanym poza nawias dziwolągiem. Wybierając na wiceprezydentkę Kamalę Harris przypieczętował walkę kobiet o równouprawnienie, co również ma kolosalne znaczenie, nie tylko dla Ameryki” – dodawał.

W podobnym tonie wypowiedziała się Basia Malinowska, konsultantka branży modowej. „Moja uwaga jest skierowana na społeczność LGBTQ+, bo jestem mamą nieheteronormatywnego dziecka” – wyznała. „Chciałabym żyć w kraju, w którym każdy człowiek, niezależnie od orientacji i tożsamości będzie miał otwartą drogę do osobistego i zawodowego rozwoju, bez presji społecznej, która narzuca konieczność adaptacji do tzw. tradycyjnego modelu” – dodała.

Nie jest tajemnicą, że wielu wyborców głosowało nie tyle na Joe Bidena, co przeciwko Donaldowi Trumpowi. „Umówmy się, kandydat demokratów nie był specjalnie charyzmatyczny ani inspirujący. Ale był tym, czego potrzebujemy w czasie podziałów i lojalności plemiennej” – powiedziała Małgorzata Rotfeld z Filadelfii. „O urzędującym prezydencie mam jak najgorsze zdanie. Uważam, że właściciel lokalnej stacji benzynowej mógłby skuteczniej rządzić krajem niż on”.

„Nie zniosłabym kolejnych czterech lat rządów Trumpa. Cierpiałam słuchając tych idiotycznych wypowiedzi, czytając nienawistne tweety i śledząc jego nieobliczalne posunięcia. Te rządy przypominały grę w rosyjską ruletkę” – stwierdziła z kolei Małgorzata Szabliński. O wygranej Bidena dowiedziała się odwożąc dzieci do sobotniej polskiej szkoły na Manhattanie. „Greenwich Village wybuchło dziką radością. Ludzie klaskali, krzyczeli, obejmowali się, śpiewali, otwierali szampana. Pojawiły się transparenty: change is here, powiewały tęczowe flagi. To był piękny moment!” – mówiła wzruszona.

Gabriela Harvey, która emeryturę spędza w malowniczym miasteczku Nowej Anglii, przyznała w rozmowie, że cieszy ją wygrana Bidena, ale obecny układ sił w Senacie i Izbie Reprezentantów nie wróży dobrze na przyszłość. „Cała uwaga skierowana jest teraz na Georgię i dwa senatorskie miejsca, które będą miały kluczowe znaczenie dla demokratów, by mogli rządzić niepodzielnie w Waszyngtonie” – napisała. „Wierzę, że to koniec ery Trumpa i jemu podobnych. Mam też nadzieję, że do Białego Domu wróci kultura wysoka, będą odbywać się koncerty, spotkania literackie” – dodała. Półwysep Cape Cod, najdalej wysunięta na wschód część stanu Massachusetts, jest “niebieski” i od zawsze głosuje na Partię Demokratyczną. Mieszkańcy, w większości zamożni WASP (White Anglo Saxon Protestants), wygraną Bidena świętowali w zaciszu swoich posiadłości.

Dużą część mieszkańców dzielnicy Boro Park na Brooklynie stanowią ortodoksyjni Żydzi, którzy – co ciekawe – głosują zwykle na republikanów. Ewa Sukiennik-Maliga, mieszkająca nieopodal synagogi, nie zaobserwowała żadnych politycznych wzmożeń wśród sąsiadów. Ale sama wygraną demokraty uczciła kieliszkiem prosecco. „Uważam, że prezydentura Trumpa była najgorszą w historii USA. Populista, mizogin, cham, krętacz i oszust podatkowy odchodzi z Białego Domu, to cieszy. Ale szkody, które uczynił dla amerykańskiej demokracji, podziały i nienawiść w społeczeństwie – o tym nie da się łatwo zapomnieć” – stwierdziła. „Moje nadzieje związane z Bidenem? Wierzę, że podejmie próbę zasypania podziałów w potwornie podzielonym społeczeństwie (nie mam złudzeń, że to proces na lata), naprawi stosunki transatlantyckie, wprowadzi zmiany w katastrofalnej polityce klimatycznej, podejmie sensowną walkę z pandemią i przede wszystkim – zakończy okres pieniactwa w polityce. Być może jestem niepoprawną optymistką, ale widzę światełko w tunelu… I jeszcze Kamala Harris! Jestem przeszczęśliwa, że będziemy mieć mocną kobietę jako wiceprezydentkę” – podsumowała.

Wracaliśmy do Nowego Jorku późnym wieczorem. Przed zjazdem z autostrady zrobił się niewielki korek, ale kierowcy wydawali się wyjątkowo przyjaźnie nastawieni. Nikt nie trąbił. Nikt nie zajeżdżał drogi. Sprawdziłam socjale. Trwał karnawał radości. Fajerwerki. Gratulacje. Owacje. W polskim radiu Natalia Przybysz śpiewała, że dzisiaj wszyscy są po naszej stronie. Psy bezdomne i topole w drodze. I że możemy przestać bawić się w wojnę.


Przynajmniej przez chwilę.

Wysokie Obcasy, 9 listopada 2020 roku

2 thoughts on “Dream Team”

  1. Tadeusz Świerad says:
    November 25, 2020 at 5:31 am

    Świetnie napisane. Pomaga mi Pani też zaktualizować moje słownictwo, bo przez 30 parę lat mieszkania w Stanach, trudno czasami znaleźć polskie odpowiedniki pewnych słów (na przykład, mizogin). Dziękuję bardzo.

    Reply
    1. Weronika Kwiatkowska says:
      November 25, 2020 at 3:35 pm

      bardzo mi miło. dziękuję i pozdrawiam!

      Reply

Leave a Reply to Tadeusz Świerad Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

©2021 stany wewnętrzne | Theme by SuperbThemes