stany wewnętrzne

Menu
  • TEKST
  • FOTOGRAFIA
  • O AUTORCE
Menu

Efemerydy

Posted on May 22, 2019 by Weronika Kwiatkowska

Co koty pamiętają z dni?
Pamiętają, jak wraca się z zimna,
i miejsce najcieplejsze, i gdzie dostają jeść.
I gdzie zadano im ból, pamiętają wrogów,
nerwowość ptaków, ciepłe opary ziemi,
użyteczność kurzu.
Pamiętają skrzypienie łóżka, krok właściciela,
smak ryby, cudowną śmietanę.
Koty pamiętają z dni to, co ważne.
Wspomnieniom bez wartości pozwalają odejść
i zapadają w sen mocniejszy niż my,
którym pęka serce, bo pamiętamy
tyle rzeczy nieważnych.*

Co koty pamiętają z dni? Szelest torebki z mrożonymi krewetkami. I dźwięk otwieranej puszki. I że za oknem sypialni śpi człowiek. Więc koniecznie trzeba wskoczyć na parapet i o piątej nad ranem wyć jak stado wilków, choć okno od strony ogródka otwarte i można by bezszelestnie. Tylko po co. Lepiej z fanfarami. Trąbami jerychońskimi. Aż do zachrypnięcia. Żeby sąsiedzi słyszeli. Że oto nadchodzi. Król dzielnicy. Nieposkromiony pogromca wiewiórek. Z nocnego obchodu włości. Tarzania się w świeżo skopanej ziemi. Obsikiwania sadzonek pomidorów, które Mara i Jeremia, jak co roku, od czterdziestu lat, posadzili w ogródku.

Co ludzie pamiętają z dni? Błyski. Ślady emocji. Wykoślawione historie. Obrazy. Jeremia w słomkowym kapeluszu przysiadł na chwilę by odpocząć. Ma pogodną, szeroką twarz. Krótko przystrzyżone siwe włosy. Spracowane ręce. Nie pamięta mojego imienia. Nie poznaje twarzy. Patrzy gdzieś daleko. Poza. Żona mówi do niego jak do dziecka. Tłumaczy. Najpierw spokojnie. Potem coraz bardziej niecierpliwie. Podaje wodę. Rękę. Słowo. Które przepadło w otchłani niepamięci. Jeszcze są tutaj. W to słoneczne, późnomajowe popołudnie. Sadzą ogórki. Rozmawiają. Niedługo zbiorą pierwsze plony. Zostawią na parapecie pęczek rukoli. Kartkę z koślawą notatką. Podlane grządki. Jak co roku. Jak zawsze. Ale poczucie nieuchronności końca unosi się w powietrzu. Zbija w ciemną chmurę. Jak efemerydy z książki Bieńczyka. Który w „Kontenerze” żegna się z matką. Pisze o stracie. Pustce. Doświadczeniu żałoby. „[…] wszyscy jesteśmy nanosekundami w czasie…”. Jętkami. Które żyją tylko jeden dzień.

Przed zaśnięciem myślę o znikaniu ze świata. Odchodzeniu na raty. I heroizmie osób, które muszą przyglądać się bliskim tracącym pamięć. Pogrążonym w depresji. Nałogach. Chorobach duszy. Czytam biografię Herberta. Ciężki, opasły tom leży na stoliku nocnym. Co wieczór kilka stron. Wbrew zmęczeniu. I pohukiwaniu równoległego świata. Ołówek kreślarski jako zakładka. I zakładnik. Nie usnę dopóki nie podkreślę przynajmniej jednego zdania.

*

Nie mogę zasnąć. Miasto już zgasło.** Zamykam oczy. I zamiast zapaść w niebyt, analizuję. Martwię na zapas. Pogrążam w wyobrażonych apokalipsach. Na pomoc przychodzi kołysanka zYouTube’a. Hipnotyczny głos każe wyobrazić sobie świetlistą kulę światła, która otwiera po kolei wszystkie czakry i wypełnia holistyczną, uzdrawiającą energią. It is time now to concentrate on your breathing szepcze do ucha Kalawna Biggs. Nie bardzo wierzę w jej lecznicze możliwości, ale ma ciepły, kojący głos.

Jak matka.

Co ludzie pamiętają z dni? Zapachy. Dźwięki. Obrazy. Na przykład taki: leżymy w łóżkach, a zza uchylonych drzwi kuchni, w której mama kończy sprzątanie, dobiega jej głos. Zaśpiewaj jeszcze o wężu– prosimy. Bo ulubioną kołysanką jest mrożąca krew w żyłach historia Podhalanki, która z miłości do cudzoziemca zabiła. Jak nakazał kochanek- przyniosła węża z lasu, pokroiła drobniusieńko, ugotowała mięciusieńko i dała do picia bratu. Zbrodnia się dokonała, dziewczyna uwolniła się spod niechcianej kurateli, lecz niestety, cudzoziemiec nie chciał już pojąć za żonę morderczyni, stwierdzając krótko: jak otrułaś brata swego, to otrujesz mnie samego. Drugim przebojem była opowieść o rycerzu zbrojnym, który powraca z długiej wojny. Suknia jego pokrwawiona. Szabla jego wyszczerbiona. Przywitał go ojciec stary. Siostry mu wyniosły dary. Cieszyli się bracia mili. I sąsiedzi się cieszyli. I tu następowała najbardziej przejmująca część opowieści:

„Gdzieżeś matko? wracam z boju!
Matko droga wyjdź z pokoju.
O! jak miła ta godzina!
Matko, matko! wyjdź do syna!“

„Jakże może wyjść do ciebie,
Gdy od roku po pogrzebie
Pokój w ziemi ma zrobiony
I kamieniem przywalony.“

Rycerz zdaje sobie sprawę, że bawiąc zbyt długo na wojnie wpędził matkę do grobu, więc znika za górami i lasami. Do rodzinnego domu nigdy już nie powróci. Bo tam- jak u Herberta– Tylko kopczyki popiołu. Do ramion. Do ust.***

 

 

* Brian Patten, przeł. Piotr Sommer
** Piotr Zioła, Kolor czerwieni.
*** Zbigniew Herbert, Pan Cogito myśli o powrocie do rodzinnego miasta.

Share this:

  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Related

2 thoughts on “Efemerydy”

  1. Grazyna says:
    May 23, 2019 at 11:14 pm

    Mnie sie wyswietla ale przeczytam pozniej

    Reply
  2. Robert says:
    May 23, 2019 at 11:35 pm

    U mnie na wallu alles ok ! Oglądam film więc się zanurzę w tekście później ( nieco )

    Reply

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Follow Us

©2021 stany wewnętrzne | Theme by SuperbThemes