stany wewnętrzne

Menu
  • TEKST
  • FOTOGRAFIA
  • O AUTORCE
Menu

Ksero

Posted on April 16, 2020April 17, 2020 by Weronika Kwiatkowska

Wiosna w tym roku jest jak dożywocie. Rośnie fluorescencyjna trawa. I lęk. Że nawet jeśli ogłoszą amnestię i wypuszczą nas z domów, nie będzie do czego wracać. Świat za oknem się skończył. Zostały tylko dekoracje.

Piekę pierwszy w życiu sernik i kłócę się z K. o rozmiar foremki na chleb. I czy ziarenka czarnuszki przypominają mysie bobki. W przerwach oglądam jak Joe Exotic siedzi w klatce z tygrysami. Pogromca dzikich zwierząt nosi kowbojski kapelusz, tlenioną blond pelerezę, lubi młodych chłopców, broń palną i łatwe pieniądze. Kiedy postanawia kandydować na gubernatora stanu Oklahoma, myślę o wszystkich Tymińskich i Kononowiczach tego świata. I że jeden z nich został prezydentem wielkiego kraju. Inny premierem. I może dlatego nie ma dla nas, ludzkości, ratunku.

Z dokumentu Tiger King: Murder, Mayhem and Madness można się jeszcze dowiedzieć, że więcej tygrysów żyje uwięzionych w klatkach, niż na wolności. Szerzy się proceder nielegalnego rozmnażania, a młode, z którymi bezrozumna gawiedź ustawia się do zdjęć, gdy tylko trochę podrosną, są w bestialski sposób zabijane. Hodowcy egzotycznych zwierząt to zwichnięte moralnie jednostki nastawione na zysk. Ale chyba najsmutniejsza konstatacja dotyczy ludzi, którzy prowadzą azyl dla dzikich kotów. Z podniosłymi hasłami na ustach obrońcy uciśnionych uprawiają bezwstydną hochsztaplerkę. Żądza pieniądza. Kompletny amok.

Kroję warzywa na sałatkę i liczę karetki. Już szósta. A jeszcze nie minęło południe. Jest coś niestosownego w pielęgnowaniu tradycji w czasach pandemii; tych wszystkich zbędnych rytuałach. Obrus na stole, pisanki, kwiaty. Ale tak ratujemy się przed grozą. Udając, że nic się nie dzieje. Bo przecież nic się nie dzieje. Jeszcze w zielone gramy. Jeszcze nie umieramy. Wierzymy, że świat wywiąże się ze swoich powinności. Pokonamy niewidzialnego wroga. Krzywa się wypłaszczy. I w końcu zacznie opadać. Śledzimy trajektorie. Wykresy. Tabelki. A potem dzielimy się jajkiem. Obejmując ostrożnie. Powtarzając te same słowa. Wierząc, że odwzorowywanie gestów i formułek utrzyma na powierzchni, ochroni.

Ksero z Wielkanocy. Plaster na strach.

Za wychodzenie z domu jeszcze nie grożą mandaty. Ale ulice są puste. Ktoś narysował kredą na chodniku laurkę dla pracowników służby zdrowia. Thank you hospital workers. Na płocie przed miejscem, gdzie odbywają się warsztaty artystyczne dla dzieci, kartka: join our garden, plant a seed! Skrzynki z ziemią. Kolorowe wstążki. Zasadź ziarno. Zostaw ślad. W tym roku nie wyhodowałam świątecznej rzeżuchy. Ale znalazłam nasiona maciejki. Hojnie sypię w spulchnioną glebę. Koty obserwują, podejrzliwe. Z pęknięcia ściany wyziera pojedyncza, zielona trawka.

Pan z telewizji pyta, czy mogłabym zrobić relację z oblężonego miasta. Wysyłam nagranie z dachu. Puste ulice. Przejmująca cisza. Jazgot karetek. Widz naszej stacji nie rozpozna, że to Nowy Jork– mówi uprzejmy redaktor. Może coś z Manhattanu? Pandemia musi być atrakcyjna. Dobrze sfotografowana. Wyludnione ulice owszem, ale z wieżowcami w tle. I co z tego, że epicentrum jest na Queensie? No chyba, że widok ciężarówek ze zwłokami. Może podjechałaby Pani pod szpital?

Poniedziałek wielkanocny. Leje cały dzień. A potem nagle rezurekcja. Oślepiające światło. Różowe wstęgi chmur. Wyprowadzamy się na spacer. Nad głowami srebrna kolejka metra. Jak ogon komety. Błysk. I znowu pustka. Miasto zgasło. Nie myślałam, że kiedykolwiek wypowiem na głos myśl, że tęsknię za transportem publicznym, zatłoczonym przedziałem subwaya, napierającym z każdej strony tłumem. Tak bardzo chcę do ludzi. W zgiełk ulubionej knajpy, w której trzeba czekać na stolik, grupowe oklaskiwanie muzyków grających w korytarzach metra, potrącanie przez spieszących się podróżnych, tańczących na rurach wyrostków. Nawet za widokami szczurów biegających po torach i zapachem rozkładających się śmieci, tęsknię.

Pod maseczką wyraźniej słychać oddech. Zdrowe płuca bez trudu łapią powietrze. Przeskakuję kałuże. Krawiec z trzeciego piętra siedzi samotnie pod zamkniętym sklepem. Wczoraj zabrali sąsiadkę z klatki obok- pokazuje. Kiedy to się skończy? –rzuca w próżnię. Nie odpowiadam. Przyspieszam kroku. Biegnę.

1 thought on “Ksero”

  1. Olga says:
    April 26, 2020 at 10:53 am

    bardzo ladnie, melancholijnie, wraz z fotografiami wprowadza w stosowny do sytuacji nastrój

    Reply

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

©2021 stany wewnętrzne | Theme by SuperbThemes