stany wewnętrzne

Menu
  • TEKST
  • FOTOGRAFIA
  • O AUTORCE
Menu

New normal

Posted on June 4, 2020June 4, 2020 by Weronika Kwiatkowska

Nie pamiętam kiedy byliśmy tam ostatnio. Zeszłego lata? Jesienią Rzeczywistość sprzed pandemii wydaje się dziwnie odległa. Jak sen, którego szczegółów nie możemy sobie przypomnieć. Ale jeszcze długo po przebudzeniu czujemy nastrój, atmosferę. Bywa, że w ciągu kolejnych dni, w najmniej oczekiwanych momentach, wyświetlają się pojedyncze kadry, strzępy dialogów, flashbacki. Odłożone w słojach pamięci obrazy rozbłyskują na nowo. Jak race.

O tej porze unikniemy tłumów, myślę. Pilnujący wjazdu na parking skończą szychtę. Podniosą szlaban. I nikt nie odprawi nas z kwitkiem, jak w zeszłym tygodniu. Nie powie, by następnym razem przyjechać wcześniej. Najlepiej o 8 rano. Kiedy jeszcze kilometrowe place upstrzone pomarańczowymi pachołkami nie zdążą osiągnąć 50 % capacity. I będzie można dołączyć do tysięcy nowojorczyków poszukujących weekendowej nirwany.

Kiedyś było inaczej. Znaliśmy tajemne przejścia, skróty. Dzikie plaże otwierane na hasło. Ptasie sanktuaria, których człowiek nie zdążył zbezcześcić. Dzisiaj tę część stanowego parku zamieniono w stację testowania COVID-19. Tablice migają na czerwono. ¡No pasarán!

Przy kolejnych bramkach tłumy. Z daleka wygląda, jakby muchy obsiadły biszkopt wyciągnięty prosto z pieca. Są wszędzie. Nawet na wąskim pasie oddzielającym wydmy od parkingu, tuż obok betonowych bloków, które ustawiono u wylotu ścieżki. Kilka kroków dalej dziewczyna w odblaskowej kamizelce siedzi przy stoliku. Przed sobą ma dwa kanistry ze środkiem dezynfekującym. I plakat mówiący o konieczności utrzymywania 6 stóp odległości. Podobne tablice wiszą wszędzie. Na ścianach domku dla ratowników. Drewnianych płotkach. Latarniach. Co metr. Albo i gęściej. Jones Beach opanowała szyldoloza. Czuję się jak na trasie do Zakopanego. Tym bardziej, że piaszczystą ścieżkę prowadzącą nad wodę wyłożono plastikowym dywanem, a przez środek poprowadzono słupki. Żeby ruch odbywał się bez zakłóceń. Dwustronnie. Brakuje tylko policjanta z gwizdkiem.

Promenada też zastawiona wielkimi plastykowymi stożkami. Na każdym po dwa worki piasku. Wszędzie barierki. Strzałki. Znaki ostrzegawcze. Mijamy porzuconą koparkę. Nie mogąc się nadziwić, jak łatwo zmienić ustronie w plac budowy.

I tylko ptaki nic sobie nie robią z tego bałaganu. Jaskółka przysiada na poręczy, by za chwilę zniknąć w szczelinie łączącej metalowe segmenty. Zaglądam. Ma tam gniazdo. Kos czerwonoskrzydły wydziobuje okruchy dobrobytu. Skacze pod nogami jak nakręcana zabawka. Nie boi się ludzi. Nadlatują tłuste mewy. Przypominają bombowce. Głośno krzyczą. A potem spuszczają płynny ładunek. Na horyzoncie majaczy tankowiec. Czerwone flagi zabraniające kąpieli łopoczą na wietrze. Dzieci gonią fale. Jeszcze kilka godzin do zmierzchu.

Nastały nowe czasy. Mówi koleżanka. Nic już nie będzie takie, jak przedtem. Trzeba się oswoić. Zaakceptować new normal. Te wszystkie uciążliwości, mniejsze i większe niewygody. Wymuszony zwrot ku ascezie. Bo pierwszy raz odkąd mieszkam w Ameryce oglądam ceny w sklepie spożywczym i odkładam na półkę produkty nie-pierwszej potrzeby. Moja osobista poduszka finansowa przypomina pogryziony przez psa stary jasiek. W rogach jeszcze trochę ubitego pierza, ale dawno straciła zdolności amortyzujące. Jesteśmy w dupie. I – cytując klasyka- zaczynamy się w niej urządzać.

*

W piątek umiera Jerzy Pilch i powiedzieć, że to tragedia w sensie ścisłym, to nic nie powiedzieć. Sięgam na półkę po zbiór felietonów, otwieram na przypadkowej stronie i zapadam w „orgię stylu czule jadowitego”. Pilchowa fraza, a przede wszystkim genialne poczucie humoru, to w polskiej literaturze zjawiska osobne. Opłakuję stratę.

Przed zaśnięciem czytam nekrologi, które wywieszają czytelnicy, krytycy, wydawcy. Szukam pocieszenia. I znajduję:

Wszystko jedno, czy się ma przed sobą sto lat, rok czy tydzień, zawsze się ma przed sobą wszystko.


Amen.

Share this:

  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Related

1 thought on “New normal”

  1. meg harvey-trocha says:
    June 11, 2020 at 9:10 pm

    Incredible – this is a coffee table book. Really beautiful.

    Reply

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Follow Us

©2021 stany wewnętrzne | Theme by SuperbThemes