Mynia. Taki miał pseudonim, gdy występował ze swoją kapelą w Jarocinie. I w klubie studenckim „Sęk” grał fajfy, zamiast chodzić na wykłady I roku prawa. Na fotografii przystojny chłopak w modnych okularach. Goła kostka. Biały golf. Siedzi za perkusją. Skupiony. W 1973 roku z zespołem „Dlaczego” wygrywa Wielkopolskie Rytmy Młodych. Za kilka lat festiwal przepoczwarzy…
Łos-kot
Coś spada z łoskotem. Słyszę jęk. I przeciągłe wycie. Zrywam się z łóżka. W przedpokoju kot siedzi nad zwłokami ogromnego szczura. A może to gołąb. Albo inne zwierzę. W ciemności słabo widać. Upolowane na ogródku. Przytargane do domu. Rozwłóczone po mieszkaniu. W kałuży krwi. Cofam się do sypialni. I z krzykiem budzę K. Trup pod…
W inną stronę
Kiedy to wszystko się skończy, powiedziała, mam zamiar wyjechać. Wrócić do ojczyzny. Albo uciec od niej jeszcze dalej. Kupić kawałek ziemi. Sadzić warzywa. Mieć kury. Koty. I okno z widokiem. To miasto mnie wydrenowało. Duszę się– dodała. I wykonała ruch, jakby chciała ściągnąć maseczkę z twarzy. Ale tylko ją poprawiła. Czytam komentarze nowojorczyków, którzy grożą…
New normal
Nie pamiętam kiedy byliśmy tam ostatnio. Zeszłego lata? Jesienią Rzeczywistość sprzed pandemii wydaje się dziwnie odległa. Jak sen, którego szczegółów nie możemy sobie przypomnieć. Ale jeszcze długo po przebudzeniu czujemy nastrój, atmosferę. Bywa, że w ciągu kolejnych dni, w najmniej oczekiwanych momentach, wyświetlają się pojedyncze kadry, strzępy dialogów, flashbacki. Odłożone w słojach pamięci obrazy rozbłyskują…
Patyki, badyle
Wchodzimy do lasu. Jak złodzieje. Przedzieramy się ukradkiem. Bo szlaki zamknięte z powodu pandemii. I wisi stosowna kartka przy wejściu. Parking zastawiony pachołkami. Między drzewami rozpięto żółtą taśmę, żeby zniechęcić potencjalnych spacerowiczów, zawrócić z drogi. Ale z nami nie pójdzie tak łatwo. Nie po to jechaliśmy blisko godzinę z wybetonowanego odwłoku miasta, by wracać z…
Skowyt
Czasami myślę, że mogłabym już tak zawsze. Nie chodzić do pracy. Tylko z domu. Pisać. Prowadzić zajęcia. Zawiadywać światem. Zaskakujące jak wiele aktywności zawodowych okazało się nieznaczących, a nawet niepotrzebnych. Podczas gdy inne rozrosły się, napęczniały i zaczęły wypuszczać listki, kiełkować. Uwolniona od cyklofreniczki, z którą pracowałam przez ostatnich pięć lat, jej gwałtownych wybuchów, nieoczekiwanych…
Jeszcze
Agacie W. Spróbujcie nie zachorować. Przez najbliższe dwa miesiące. Radziła. Dwa miesiące temu. Kiedy jeszcze wszyscy baliśmy się śmierci. Trochę bardziej niż zwykle. Bo była bliżej. W ciężarówkach na trupy. Serwisach informacyjnych. Na wykresach. Okładkach gazet. I w jej zmęczonym spojrzeniu, kiedy wracała z dyżuru. Wtedy prawie nie wychodziliśmy z domu. Wyły karetki za oknem….
Na wietrzną pamiątkę
Na płocie wisiała kartka: z powodu pandemii wstęp wzbroniony. Nieliczni odwiedzający zostali w autach zaparkowanych przed wejściem i patrzyli na uwięziony za drutami krajobraz. Nie ściągali masek. Nie otwierali okien. Nie wychodzili z samochodów. Siedzieli bez ruchu i patrzyli przed siebie. Byli starzy. I wyglądali na zrezygnowanych. Jakby pogodzili się z losem. Że teraz już…
New York I love you
A to są nasze ulice*. Tutaj wiedliśmy imigranckie życie. Uczyliśmy się nowych słów. I znaczeń. Kupowaliśmy polskie bułki od Pakistańczyka. I chleb. Kiedy pierwszy raz na półkach pojawiły się produkty z wielkopolskiej mleczarni cieszyliśmy się jak na Boże Narodzenie. Rozczuleni etykietami, na których widniały nazwy miasteczek oddalonych o kilka, kilkanaście kilometrów od Domu, doświadczaliśmy proustowskich…
Ksero
Wiosna w tym roku jest jak dożywocie. Rośnie fluorescencyjna trawa. I lęk. Że nawet jeśli ogłoszą amnestię i wypuszczą nas z domów, nie będzie do czego wracać. Świat za oknem się skończył. Zostały tylko dekoracje. Piekę pierwszy w życiu sernik i kłócę się z K. o rozmiar foremki na chleb. I czy ziarenka czarnuszki przypominają…