Czwartek, 26 marca Okolica już dawno przestała być bezpieczna. Od dwóch dni nie wychodzę z domu. Nocą oglądam jak doktor Vuong rysuje na tablicy płuca zaatakowane przez COVID-19. Niewprawna ręka zostawia koślawe ślady. Ilustracja przypomina komiks dla dzieci. Żeby wzmocnić przekaz młody chirurg prezentuje dwie gąbki. Zanurza w misce. A potem ciężkie od wody, z…
Kwarantanna
A co, jeśli wszyscy zrezygnują z pracy i pęta miast nie dojadą do marketów, kurczęta dożyją sędziwego wieku i nie będzie komu wydać reszty, ucichną historie o zbiorach szparagów, przerdzewieją do cna platformy wiertnicze? Powiem ci tylko, że będziemy sadzić kwiaty, bujne ogrody wytrysną spod betonu, nasze dni wypełni sekretne życie kalafiorów, świat, który znacie,…
Spałam gdy się kończył świat*
W miasteczku nad rzeką Hudson nikt jeszcze nie słyszał o wirusie. A jeśli słyszał, to nie uwierzył. A jeśli nawet uwierzył, to tylko wzruszył ramionami. Albo splunął. Za lewe. Lub prawe. W zależności od zapatrywań politycznych. Była słoneczna sobota. Uliczka schodziła w dół. Zza dziewiętnastowiecznych kamieniczek wyrastały góry. O tej porze roku wyglądały jak porośnięte…
Tachykardia
Wstałam rano. Z mocnym postanowieniem poprawy. Wypiłam szklankę wody z cytryną. Woda była letnia. Cytryna miała stosowny kod: 9 z przodu i pięć cyfr. Wygrzebałam stare spodnie od dresu, wzułam wygodne obuwie, podłączyłam ścieżkę dźwiękową i poszłam. Powinnam napisać: pobiegać. Ale nie byłaby to prawda. Biegania nie znoszę organicznie. Dygotu łydek. Siódmych potów. Straceńczych prób…
De Luxe
Pielęgniarka pyta czy piję na umór. Właśnie tak postanawia przetłumaczyć zdanie, które pojawia się w formularzu. Na umór. Czyli pięć do siedmiu jednostek alkoholu dziennie– precyzuje. –Nie. Odpowiadam. Ale lubię czerwone wino. Ostatnio hiszpańskie. Z regionu La Rioja. Piję przynajmniej dwie butelki w tygodniu. Bo bywam smutna. Ale nie ma pani depresji? Myśli samobójczych?- upewnia…
Zaklęcie
„Na ulicy zbliża się do mnie pochylony stary mężczyzna. Jest siwy. Podpiera się laską, kuleje. Kłania mi się, poznaję go. Był moim kolegą w szkole. Siedział obok mnie w ławce. Postarzałem się w nim, w moim szkolnym koledze. Sam w sobie nie zestarzałem się jeszcze. Ale w nim jestem już starcem”. W drodze na spotkanie…
Wewte
Wydawałoby się, zwykła niedziela. Puste ulice ciężko podnoszącego się ze snu miasta. Smutni okularnicy w wydzierganych niechlujnie czapkach i poplamionych spodniach czekający na kawę. “Czapyszka na czubyszku” pobrzękują w głowie słowa ojca, który naśmiewał się z naszego nastoletniego sznytu. Wtedy też były modne nakrycia głowy w odcieniu wściekłego różu i seledynu. Tylko miały dodatkowo trzy…
Wyrwa
Miasto z perspektywy dwulatka jest ogromne. Pulsujące. Jaskrawe. Głośne. Wyrastają nad głowami obcy ludzie. Mówią w niezrozumiałym języku. Uśmiechają się. Chcą dotknąć. Zabierają do obcego domu. W którym mieszkają koty. Te, w odróżnieniu od rodzinnych czworonogów, nie przybiegają gdy zawołać. Uciekają przed dotykiem. Chowają się pod łóżka. Wszystko jest nowe. Dziwne. Tylko mama. Stały, bezpieczny…
Ferment
To nie miało prawa się udać. Nawet statystyka była przeciwko nam. Polacy nie czytają książek. Grzmią co roku nagłówki prasowe i żółte paski w telewizji. Przeciętny Kowalski z kraju nad Wisłą stroni od literatury. A co dopiero Kowalski znad East River? Imigrant wrzepiony w amerykańską glebę. Półprzytomny od morderczego tempa Miasta. W ciągłym przemieszczaniu się….
Biała flaga
Albo kiedy zaciska się pętla i próbujesz załatwić niezałatwialne na zaraz, teraz, już, a pani w okienku mówi, że nie da rady, że najwcześniej na jutro albo za tysiąc minut, których nie masz, bo jeszcze dzisiaj musisz wrócić na drugi koniec miasta, zanim zatrzasną inne okienko, więc trochę prosisz, zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby…