Światło późnego popołudnia. Ostatnie dni lipca. Kot leży na podłodze. Jakby umarł. Nie zbliżamy się do okna ze strachu. Ja przed pokazaniem się w bieliźnie. Kot z wrodzonej przezorności. Przecież nigdy nie wiadomo z której strony może spaść cios. Dwoje mężczyzn na rusztowaniu łata dziury w skorupie domu. Trwa to już tak długo, że zwiędły…