Wchodzimy do lasu. Jak złodzieje. Przedzieramy się ukradkiem. Bo szlaki zamknięte z powodu pandemii. I wisi stosowna kartka przy wejściu. Parking zastawiony pachołkami. Między drzewami rozpięto żółtą taśmę, żeby zniechęcić potencjalnych spacerowiczów, zawrócić z drogi. Ale z nami nie pójdzie tak łatwo. Nie po to jechaliśmy blisko godzinę z wybetonowanego odwłoku miasta, by wracać z…