Trawa jest gęsta, mocno wbita w skórę ziemi i niczym nie przypomina sierści starych zwierząt. Zielona. Sprężysta. Jakby listopad zdarzył się gdzie indziej. Słońce, nieustępliwe i o tej porze roku jakoś niedorzeczne, wydobywa z mroku kamienne pomniki. Z niewielkiego wzniesienia widać panoramę miasta i niebieskie wody zatoki. Szklane domy wyglądają zza pleców zmurszałych cokołów jak…