Nieżywa Lolita przyszła pocztą. Niewielki karton nadawca opakował w szary papier i przewiązał sznurkiem. Prochy szesnastoletniego psa rasy Maltańczyk wysłano z Południowej Dakoty. Priorytetem. Pudla skremowano razem z ulubionym kocykiem i maskotką. To, co zostało trzymam w ręku. Kwituję odbiór. Stawiam paczkę na podłodze. Jest zaskakująco lekka. Tylko jej nie otwieraj- prosi pogrążona w żałobie…