Czasami myślę, że mogłabym już tak zawsze. Nie chodzić do pracy. Tylko z domu. Pisać. Prowadzić zajęcia. Zawiadywać światem. Zaskakujące jak wiele aktywności zawodowych okazało się nieznaczących, a nawet niepotrzebnych. Podczas gdy inne rozrosły się, napęczniały i zaczęły wypuszczać listki, kiełkować. Uwolniona od cyklofreniczki, z którą pracowałam przez ostatnich pięć lat, jej gwałtownych wybuchów, nieoczekiwanych…
Tag: polonia
Jeszcze
Agacie W. Spróbujcie nie zachorować. Przez najbliższe dwa miesiące. Radziła. Dwa miesiące temu. Kiedy jeszcze wszyscy baliśmy się śmierci. Trochę bardziej niż zwykle. Bo była bliżej. W ciężarówkach na trupy. Serwisach informacyjnych. Na wykresach. Okładkach gazet. I w jej zmęczonym spojrzeniu, kiedy wracała z dyżuru. Wtedy prawie nie wychodziliśmy z domu. Wyły karetki za oknem….
To nie jest film
Czwartek, 26 marca Okolica już dawno przestała być bezpieczna. Od dwóch dni nie wychodzę z domu. Nocą oglądam jak doktor Vuong rysuje na tablicy płuca zaatakowane przez COVID-19. Niewprawna ręka zostawia koślawe ślady. Ilustracja przypomina komiks dla dzieci. Żeby wzmocnić przekaz młody chirurg prezentuje dwie gąbki. Zanurza w misce. A potem ciężkie od wody, z…
Spałam gdy się kończył świat*
W miasteczku nad rzeką Hudson nikt jeszcze nie słyszał o wirusie. A jeśli słyszał, to nie uwierzył. A jeśli nawet uwierzył, to tylko wzruszył ramionami. Albo splunął. Za lewe. Lub prawe. W zależności od zapatrywań politycznych. Była słoneczna sobota. Uliczka schodziła w dół. Zza dziewiętnastowiecznych kamieniczek wyrastały góry. O tej porze roku wyglądały jak porośnięte…
Tachykardia
Wstałam rano. Z mocnym postanowieniem poprawy. Wypiłam szklankę wody z cytryną. Woda była letnia. Cytryna miała stosowny kod: 9 z przodu i pięć cyfr. Wygrzebałam stare spodnie od dresu, wzułam wygodne obuwie, podłączyłam ścieżkę dźwiękową i poszłam. Powinnam napisać: pobiegać. Ale nie byłaby to prawda. Biegania nie znoszę organicznie. Dygotu łydek. Siódmych potów. Straceńczych prób…
De Luxe
Pielęgniarka pyta czy piję na umór. Właśnie tak postanawia przetłumaczyć zdanie, które pojawia się w formularzu. Na umór. Czyli pięć do siedmiu jednostek alkoholu dziennie– precyzuje. –Nie. Odpowiadam. Ale lubię czerwone wino. Ostatnio hiszpańskie. Z regionu La Rioja. Piję przynajmniej dwie butelki w tygodniu. Bo bywam smutna. Ale nie ma pani depresji? Myśli samobójczych?- upewnia…
Przyjaciel
Książka z psem na okładce. To nie wróżyło dobrze. Co innego koty. Kupiłam zbiór opowiadań z ilustracjami Gosi Herby, bo pięknie wydany. I poprosiłam, by koleżanka z Polski przywiozła powieść Filipa Zawady, tylko dlatego, że jej tytuł brzmiał: „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”. Po wielu trudach książka trafiła w moje ręce. Szybko się okazało, że…
Potęga smaku
Spacerując po dzielnicach miasta, które należą bardziej do bogatych niż biednych, gdzie architektura z kamienia, nie z dykty i nikt nie pluje na chodnik, lubię zaglądać do okien, w przestronne jasne kuchnie, salony z regałami na książki i porzucone kokony pościeli. Myślę wtedy o życiu, które w wyniku niezawinionych zakłóceń wszechświata nie stało się moim…
Zaduszki
Trawa jest gęsta, mocno wbita w skórę ziemi i niczym nie przypomina sierści starych zwierząt. Zielona. Sprężysta. Jakby listopad zdarzył się gdzie indziej. Słońce, nieustępliwe i o tej porze roku jakoś niedorzeczne, wydobywa z mroku kamienne pomniki. Z niewielkiego wzniesienia widać panoramę miasta i niebieskie wody zatoki. Szklane domy wyglądają zza pleców zmurszałych cokołów jak…
Po sezonie
for Gabriela and Tom Ruszamy w drogę o zmroku. W dzień zapchane tętnice autostrad tworzą kilometrowe zakrzepy. Nocą ruch jest płynny. W miejscach słabo oświetlonych trzeba być bardziej uważnym. I kiedy na dwieście pięćdziesiątym kilometrze nagle zrywa się ulewa. A monstrualne amerykańskie ciężarówki, przypominające pędzące świetliste komety, wyprzedzają z prawej. Za każdym razem mam wrażenie,…